sobota, 11 sierpnia 2012

Chińskie bańki - Gumowe bańki akupunkturowe

W końcu dorwałam coś na co polowałam od jakiegoś czasu. Naoglądałam się filmików na YT i czytałam kilka recenzji w jaki sposób masaż tymi bańkami pomaga zwalczyć cellulit i w końcu postanowiłam się wziąć za moje uda :D Biegałam dzisiaj po kilku aptekach żeby kupić te bańki jak najtaniej, bo ceny są różne, rozbieżność nawet 15zł. W końcu kupiłam za 29,99zł (4 sztuki, różnej wielkości) najtaniej jak tylko mogłam bo nawet były po 39zł. Nie wiem czemu takie dziwne ceny są, wiadomo marża, no ale skoro na allegro można nawet kupić za 22zł. Mogłam w sumie je zamówić przez allegro, ale stwierdziłam, że szkoda mi czasu :D No ale mniejsza o to, mam zamiar codziennie robić nimi masaż ud tak jak na filmikach, które znalazłam...jestem ciekawa czy u mnie też podziała. Kupiłam sobie również oliwkę i za chwilę będę się do tego zabierać, już się nie mogę doczekać :))
Jak widzicie jest na nich jeszcze talk, ale myje się je bardzo łatwo za pomocą wody i mydła. Niestety trochę mi śmierdzą, mam nadzieję, że z czasem ten zapach zniknie.

Myślicie, że to dobry sposób na pozbycie się zbędnego cellulitu? 
Może macie jakieś wskazówki albo rady jak je stosować, żeby był widoczny efekt? Używa któraś z Was tych baniek?

środa, 8 sierpnia 2012

Tipsiorki mamy ;)

Dzisiaj chciałam Wam pokazać tipsiorki mojej roboty :) Wiem, że nie wyglądają profesjonalnie, ale uczę się od jakiegoś czasu ich roboty i teraz znów miałam okazje robić je na dłoniach mamy. Zawsze to taniej niż iść do kosmetyczki, skoro przyrządy leżą sobie w domu. Ponad rok temu zapisałam się na kurs robienia tipsów bo strasznie mnie to kręciło i sama sobie chciałam też robić, jak poszłam na kurs wszystko ładnie pięknie, jedną rękę robiłam sobie przy użyciu pilników i zeszło mi z 4h masakra :// na drugi dzień musiałam sobie zrobić obie ręce na nowo już przy użyciu frezarki i poszło mi super no i o połowę szybciej. No ale cóż musiałam się tego powoli uczyć i początkowo robiłam na koleżankach, a potem nawet na obcych kobietach, które do mnie przychodziły do akademika. Na początek miałam tylko standardowe żele do pracy i w sumie ciężko mi było kombinować z różnymi wzorami itp. Potem nie wiem czemu zapał mi trochę minął, jak wchodziłam do sklepu z rzeczami do stylizacji paznokci to nie wiedziałam jakie ozdoby mam kupić, najchętniej to z każdego wzoru po jednym woreczku żeby było co kombinować, ale moje fundusze na to nie pozwalały niestety, może dlatego mój zapał tak trochę się przygasił...no ale też brakowało mi tej frezarki, bo z nią paznokcie wychodziły idealnie nie to co przy pomocy pilników przez które się męczyłam niesamowicie, bo wiadomo, że pilnikiem nie dotrze się w każde miejsce...
Może mi wrócą chęci do tego...sama nie wiem...sobie już nie robię tipsów, miałam 2 razy, ale po nich moje paznokcie były jak papier :( zresztą to było do przewidzenia, ale jak się chciało mieć piękne paznokcie to nie było wyboru. Ja od zawsze miałam poobgryzane :D hehe nawet specjalny lakier, który był przeciw obgryzaniu nie pomagał, poza tym przyznam się, że i tipsy nie były dla mnie żadną przeszkodą i też potrafiłam zgryźć jak już mi się powoli nudziły hehe.
Za to znalazłam inny substytut żelowych tipsów :D zaczęłam kupować sztuczne paznokcie i przyklejać w taki sposób, że każdy myślał, że to moje ;)  miałam spokój na 2 tygodni, do tej pory tak robię jak wymaga tego okazja, wtedy przez 2 tygodnie moje pazurki są w spokoju, nie obgryzam i ładnie sobie pod spodem rosną, do czasu aż tamte nie odlecą, a mnie będzie kusiło żeby coś znowu uskubać :D
Jak znajdę gdzieś na komputerze zdjęcia pierwszych tipsów wykonanych przeze mnie to Wam pokażę, a teraz tipsiorki mojej mamy (oczywiście nie dało się jej przetłumaczyć kolejny raz, że to niszczy paznokcie, no ale cóż skoro mus to mus).

Ja wiem, że one za pięknie nie wyszły i w ogóle każdy z nich ma inny kształt, poza tym wyglądają jak łopaty :// więc wybaczcie. Nie są one szczytem moich marzeń i ambicji co do wyglądu, ale ważne, że mojej mamie się podobają :D



poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Lakier TAFT na pierwszym miejscu, Lakier NIVEA bubel wszech czasów :)

Już jakiś czas temu miałam pisać na ten temat, ale jakoś tak odwlekałam - no ale już nadszedł czas :)
Dzisiaj na pod lupę idą lakiery do włosów i mimo, że nie jestem wieloletnią maniaczką "tzw. hełmu" na głowie, to od dłuższego czasu moje włosy potrzebowały solidnego utrwalenia, dlatego chce Wam powiedzieć co jest moim numerem 1 w codziennej pielęgnacji moich włosów hmm w sumie nie można to nazwać pielęgnacją, prędzej niszczeniem, ale jak zwał tak zwał, chodzi mi o utrzymanie kształtu fryzury w takim samym stanie po kilku godzinnym wyjściu jak i przed wyjściem z domu...
Odkąd zaczęłam prostować włosy zauważyłam, że moje włosy tracą na objętości. I wtedy rozpoczęła się moja przygoda z lakierami do włosów. Najpierw podkradałam lakier mamie, bo używałam tylko od czasu do czasu, a potem już kupiłam sobie własny bo mama odkryła, że im mniej używa tym lakieru ubywa :D 
Moim pierwszym lakierem wtedy był zielony TAFT ULTRA STRONG - 4. Jakoś się do niego nie mogłam przekonać i włosy wciąż miałam oklapnięte - no chyba, że go źle używałam wtedy. Wtedy to zaczęły się moje poszukiwania tego idealnego, który sprawi cuda na mojej głowie. Po tamtym lakierze stwierdziłam, że kupie coś mocniejszego. Kupiłam przez przypadek chyba nawet po promocyjnej cenie TAFT MEGA STRONG - 5. I ten już był o niebo lepszy, jednak wtedy mój zapał lakierowy trochę się ostudził. Ja jakoś wtedy nie potrzebowałam już lakieru do włosów - pewnie dlatego, że byłam dość uparta i chodziłam w spiętych włosach więc i lakier był niepotrzebny, aż do czasu kiedy ścięłam włosy i na nowo potrzebowałam pomocy. Jednak ten lakier się skończył przy udziale mamy i musiałam kupić sobie nowy, niestety promocja sprawiła, że nie kupiłam tego samego, a inny - no bo chciałam zaoszczędzić...i co się okazało...złość i wściekłość, totalna klapa ://
To był "cudowny" (w znaczeniu ironicznym oczywiście) lakier z NIVEA już nie pamiętam dokładnie jaki, ale pewnie najmocniejszy, niestety okazał się kompletną klapą. Po pierwsze to "coś" bo lakierem nie można nazwać w ogóle nie trzymało włosów, nawet przez 2 minuty włosy nie chciały trzymać nadanego im kształtu. Po drugie strasznie rosił mi włosy na głowie i nic nie można było z nim zrobić. Ciężko mi było go nawet skończyć :/ więc się z nim męczyłam przez dłuższy czas. Chociaż kupiłam go w promocji to uważam, że nawet na nią on nie zasługuje, dałam wtedy za niego coś około 8zł. Jedyny plus tego lakieru to ładny zapach. Po tej całej akcji stwierdziłam, że nie warto patrzeć na promocje, jak mam coś kupić to wolę dołożyć do czegoś lepszego niż się męczyć z czymś co nie spełnia swoich funkcji i tylko drażni na samą myśl. Od tamtej pory używam tylko TAFT MEGA STRONG - 5 z kaszmirem. Jestem z niego bardzo zadowolona i nie zamienię go na żaden inny. Mam nawet jeszcze drugi w zapasie bo trafiłam na promocję i kupiłam w zestawie 2 lakiery za 16,99zł  :) To idealny lakier dla moich włosów, mimo, że są cieniutkie, słabe i mam ich mało to ten lakier potrafi mi utrzymać natapirowane lekko włosy przez cały dzień. Nieraz nawet na drugi dzień rano czuje, że moje włosy są jeszcze pod wpływem lakieru, mimo spania i nocnego wiercenia się na poduszce. Bardzo go lubię i polecam go każdemu kto potrzebuje solidnego utrwalenia ;)

Od producenta:
Megamocne utrwalenie i kaszmirowa miękkość szczególnie dla suchych i zniszczonych włosów.
24 godzinne utrwalenie - bez sklejania włosów. Łatwy do całkowitego usunięcia podczas szczotkowania. Nie obciąża włosów i chroni je przed wysuszeniem. Doskonałe utrwalenie przez 24 godziny. Specjalna formuła TAFT NA KAŻDĄ POGODĘ chroni Twoje włosy przed wiatrem i wilgocią oraz pomaga chronić je przez promieniowaniem UV. Zachowaj odstęp 30cm podczas aplikacji.

Moje plusy:
* doskonale utrwala fryzurę i fryzura długo utrzymuje swój kształt,
* nie skleja włosów, no chyba, że za dużo spryskamy i to jeszcze z bliska wtedy będzie skorupa,
* ma przyjemny zapach,
* jest bardzo wydajny, zwłaszcza przy moim codziennym używaniu,
* dobrze się wyczesuje,


A może macie jakieś swoje ulubione lakiery godne polecenia?
Co sądzicie o TAFTach ? 

niedziela, 5 sierpnia 2012

Mój pierwszy zestaw pędzli ORIFLAME

Niedawno kupiłam sobie pędzle z ORIFLAME'U, już od długiego czasu nosze się z zamiarem kupna czegoś do malowania. Jedyne pędzle jakie posiadam to te z Essence, które powoli zaczynają mi się nudzić i nie mogę nimi robić wielu rzeczy. Ciężko jest kupić coś dobrego i taniego, no ale niestety kiedyś trzeba zainwestować w coś lepszego. Ja jak na razie chciałam wypróbować te pędzle, które kupiłam w zestawie. Jest ich tylko 5 i już po kilku użyciach wiem, że z niektórymi się polubię, a inne pójdą w odstawkę. Muszę sobie uzbierać trochę funduszy i co jakiś czas kupować sobie po jednym pędzlu i tak stworzyć swoją własną kolekcję. Czasami jak tak czytam na Waszych blogach jakie macie pędzle to aż Wam zazdroszczę, że macie takie cudeńka np tak jak: vexgirl ;) Może kiedyś i ja się dorobię takowych ;)Ale na razie muszę się zadowolić takimi.
http://www.kosmetyki-ori.pl/wp-content/uploads/2010/08/Zestaw-p%C4%99dzli-do-makija%C5%BCu-400x320.jpg
Od producenta:
Praktyczny, wygodny zestaw 5 pędzli do makijażu, dzięki którym zadbasz o perfekcyjny wygląd w każdym miejscu i o każdej porze. W eleganckim etui zamykanym na zatrzaski.
Materiał: poliuretan, etylenowy octan winylu, poliester, żelazo, polistyren, włókna naturalne i nylonowe
Wymiary etui: 5,8 x 19 cm
Wymiary pędzli: od 16,5 cm do 17,8 cm

www.oriflame.pl















  



















Moja opinia:
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tych pędzli. Są wykonane solidnie, włosie jest miękkie i mają przezroczyste długie rączki, które się wygodnie trzyma w dłoni. Pędzle ładnie się prezentują zwłaszcza, że są umieszczone w takim etui - tubie coś ala skóra, w kolorze ciemnego brązu. Minus opakowania jest taki, że dziurki w piance, która jest umieszczona w środku i do której wkłada się pędzle niestety są za małe i ciężko się je wyciąga. Czasami trzeba trochę użyć siły, żeby wyciągnąć lub włożyć pędzle, aby potem zamknąć etui. Ale opakowanie to dobra alternatywa na jakieś wyjazdy wtedy wszystkie pędzle mamy w jednym miejscu i nie trzeba ich szukać po kosmetyczce i wygrzebywać ze stosu innych kosmetyków co mi się zawsze zdarza. Wtedy muszę na ślepo szukać tego, którego w danej chwili potrzebuję. Ale teraz już będę posługiwać się tym zestawikiem :) Kupiłam ten zestaw prawdę powiedziawszy w ciemno, był w promocji za około 25zł bo normalna jego cena to ponad 60zł. Stwierdziłam, że pewnie to jakieś malutkie, tandetne i beznadziejne pędzle, ale zaryzykowałam. Zdziwiłam się jednak jak zobaczyłam, że ten zestaw jest bardzo solidny, estetycznie wykonany i zapakowany w takie eleganckie etui - wygląda na profesjonalny. Uważam, że  jak na zestaw 5 pędzli za tak niską cenę jaką dałam to się opłacało, bo raczej za 60zł to bym się na niego nie pokusiła :)
 A teraz jeszcze minusik dla największego pędzelka czyli tego do pudru, niby fajny z wyglądu i w ogóle wszystko cacy, a jednak przy pierwszym użyciu zaczęły wylatywać włoski, które zostawały mi na buzi :/ trochę się wtedy wkurzyłam bo musiałam tracić czas na to żeby ściągać włosy z twarzy. Mam nadzieję, że to z czasem minie, na razie pędzle nie potrzebują mycia więc później okaże się czy ten duży pędzel będzie się nadawał do dalszej eksploatacji czy dalej będzie gubił włoski przy każdej wizycie na mojej twarzy ://
Ja przez dłuższy czas szperałam na allegro za pędzlami i myślałam, że coś znajdę ciekawego i niedrogiego. Niby można znaleźć pędzle nawet w zestawach po 10 czy 12 sztuk za 40zł lub 70zł, ale coś nie wierze, że jakość tych pędzli będzie dobra. Coraz częściej łapie się na tym, że  "co tanie to drogie" :) Jeszcze mnie nie stać na mój wymarzony zestaw wielkich pędzli typu Hakuro, Mac, Real Techniques itp choć jestem pod ich dużym wrażeniem. Ale drobnymi kroczkami coś będę kombinować, żeby się ich w końcu dorobić :)

Co sądzicie o tych pędzlach?
Sprawdzają się Wam, czy raczej nie polecacie?

piątek, 3 sierpnia 2012

Lipcowe zdobycze ;)

W końcu udało mi się zebrać do kupy wszystkie kosmetyki, które kupiłam w lipcu. Jak dla mnie to dość sporo tego się uzbierało, więc postanowiłam się troszkę pochwalić ;) Niektóre z tych rzeczy mam pierwszy raz, inne zaś już używałam.Moja lista zakupowa niestety wciąż jest jeszcze długa i marzy mi się dużo innych kosmetyków, które pewnie na dzień dzisiejszy będą wciąż moim odległym marzeniem. A teraz przejdę już do konkretów ;)
Wśród mojej kolekcji tylko 2 rzeczy nie są z Oriflame'u - chyba każda z Was już zauważyła, więc od nich zacznę.
1.Dezodorant z Adidasa fizzy energy
2.Cień do powiek w kredce  "Pearl" MANHATTAN
3.Pędzelek do ust ORIFLAME
4.Temperówka ORIFLAME
5.Puder pyłkowy ORIFLAME Beauty Studio Artist
6.Korektor ORIFLAME "Rose"
7.Mgiełka do ciała Nature Secrets z energetyzującą miętą i maliną ORIFLAME
8.Pomadka  Pure Color "Candy Pink" ORIFLAME
9.Pomadka Wonder Colour "Warm Peach" ORIFLAME
10.Pomadka Giordani Gold Scarlet Collection "Crimson" ORIFLAME
11.Baza pod makijaż Giordani Gold ORIFLAME
12.Podkład adaptacyjny Giordani Gold "Natural Beige" ORIFLAME
13.Podkład EcoBeauty "Light Ivory" ORIFLAME
14.Torebka na strój kąpielowy ORIFLAME

Uzbierało mi się, aż 14 rzeczy, fiu fiu nawet nie wiedziałam, że aż tyle tego wyjdzie :D Oczywiście większość z nich kupiłam w promocji ;) chyba każda z nas lubi kupować coś co jest np o połowę taniej i nie trzeba wtedy przepłacać.


A Wy używacie tych kosmetyków? 
Może polecacie jakieś inne?


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...